Rzeszowska Gazeta Wyborcza opisała niewyobrażalną sytuację jaka miała miejsce przed sylwestrem w sklepie sieci Biedronka przy ulicy Witolda w Rzeszowie. Będąca na zakupach matka z trójką dzieci, przez nieuwagę nie zapłaciła za zjedzoną przez dziecko bułkę o wartości 33 groszy. Pracownicy sklepu wezwali policję. Radiowóz przyjechał na sygnale.
Kobieta, którą spotkała ta sytuacja zrelacjonowała ją Gazecie Wyborczej:
Poszłam razem z dziećmi, co proszę mi uwierzyć, jest nie lada wyzwaniem, ale nie miałam wyjścia: szkoły i przedszkola zamknięte aktualnie. Dzieci były bardzo grzeczne. Przy dziale z pieczywem wzięły po jednej bułce, nawet nie zauważyłam, jak zaczęły je podjadać. Przy kasie z kasjerem jednej bułki już nie było i zapomniałam powiedzieć o niej. W normalnym sklepie, gdyby ktoś to zauważył, to by mi powiedział. Przecież nie kradłabym bułki. Nawet złodziejowi by się to nie opłacało, bułka była za 33 grosze.
Gdy kobieta wyszła ze sklepu i pakowała zakupy do samochodu podeszło do niej dwóch mężczyzn i zapytało o paragon i liczbę kupionych bułek. Klientka zorientowała się wówczas, że nie zapłaciła za jedną bułkę i chciała się wrócić do kasy, by za nią zapłacić. Jednak ochrona stwierdziła, że kobieta musi udać się z nimi do kierownika, który wyjaśnił jej, że w związku z zaistniałą sytuacją zmuszony był wezwać policję.
Policja na sygnale przyjechała pod Biedronkę, ale gdy funkcjonariusze dowiedzieli się w jakiej sprawie zostali wezwani z rozbawieniem udzielili kobiecie jedynie upomnienia.
Klientka zgłosiła tę sprawę do Biura Obsługi Klienta. Przedstawiciel Biedronki poinformował, że sklep przeprosił klientkę za zachowanie pracownika. Sytuację tłumaczono błędną decyzją młodego stażem pracownika. By w przyszłośc
i nie doszło do takiego zdarzenia personel otrzymał informację, jak powinno się prawidłowo rozwiązywać tego typu sytuacje.
