egia Warszawa wygrała z Górnikiem Zabrze 5:3 po szalonym meczu 32. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Gole dla Wojskowych strzelili Bartosz Slisz, Paweł Wszołek, dwukrotnie Patryk Sokołowski oraz Josue Pesqueira.
Legioniści fantastycznie “weszli” w mecz. Już w pierwszej akcji spotkania, tuż po początkowym gwizdku sędziego, Bartosz Slisz uderzył płasko po ziemi i pokonał Grzegorza Sandomierskiego.
Ależ początek Legii! 😮 Gospodarze objęli prowadzenie w 22. sekundzie, a po kilku minutach podwyższyli już na 2:0! ⚽️🥅
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 6, 2022
Trwa transmisja w CANAL+ SPORT i @canalplusonline:https://t.co/WwlMoxxBF5 pic.twitter.com/R7Kr5KLMwK
Pięć minut później Wojskowi prowadzili już 2:0. Tym razem Josue wypatrzył w polu karnym Pawła Wszołka, a ten końcem buta wbił piłkę do bramki. Legionistom było mało. W 14. minucie Mateusz Wieteska zakończył strzałem głową dośrodkowanie z rzutu rożnego, lecz przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Precyzji zabrakło też przy próbie głową Tomasa Pekharta. W 16. minucie odpowiedzieli goście. Krzysztof Kubica wyskoczył najwyżej w polu karnym Legii i zaskoczył Cezarego Misztę. W 21. minucie legioniści nieco się zagapili, a piłkarze z Zabrza szybko rozegrali rzut wolny, czym mogli zaskoczyć naszych piłkarzy. W porę interweniował jednak Mateusz Wieteska. W 31. minucie podopieczni trenera Aleksandara Vukovicia podwyższyli prowadzenie. Patryk Sokołowski przedarł się w “szesnastkę” Górnika i pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Nie udało się to trzy minuty później Tomasowi Pekhartowi, który nie zdołał czysto trafić w piłkę. W 37. minucie przyjezdni zdobyli kontaktową bramkę. Lukas Podolski znalazł się na dziesiątym metrze, uderzył mocno lewą nogą, piłka odbiła się jeszcze od innego z graczy i wpadła do siatki. Nie był to koniec emocji w pierwszej połowie. W 40. minucie Lindsay Rose sfaulował jednego z rywali przed polem karnym, ale na nasze szczęście strzał Bartosza Nowaka nie był celny. Tuż przed przerwą Patryk Sokołowski zdobył swoją drugą bramkę. Jeden z zawodników Górnika wyłożył futbolówkę wprost pod nogi Pawła Wszołka, a ten odegrał do Patryka Sokołowiego, który miał przed sobą pustą bramkę i nie zmarnował tej okazji.
Druga połowa mogła dobrze zacząć się dla Górnika Zabrze. Dariusz Pawłowski zmylił Artura Jędrzejczyka, ale posłał piłkę obok słupka. W 52. minucie dogodną sytuację miał Maciej Rosołek. Młodzieżowiec Legii strzelił głową po podaniu Bartosza Slisza, ale bramkarz rywali poradził sobie z tą próbą. W 56. minucie Josue podwyższył prowadzenie. Pierwszy z jego strzałów obronił jeszcze Sandomierski, ale przy dobitce zewnętrzną częścią stopy golkiper Górnika był już bezradny.
Tyle goli, że nie mogliśmy się zdecydować 😅#LEGGÓR 5:3 pic.twitter.com/6ucaH022TG
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) May 6, 2022
Legioniści mogli strzelić jeszcze dwa gole. Najpierw Paweł Wszołek wyłożył futbolówkę Mattiasowi Johanssonowi, ale Szwed nieczysto w nią trafił. Dziesięć minut później Bartosz Slisz uruchomił Pawła Wszołka, ale skrzydłowy Legii posłał piłkę obok bramki. W 77. minucie los uśmiechnął się do gości. Kubica ponownie głową pokonał Cezarego Misztę. Na tym zakończył się piątkowy festiwal goli przy Łazienkowskiej.
Legia Warszawa 5-3 Górnik Zabrze
Bartosz Slisz 1, Paweł Wszołek 6, Patryk Sokołowski 31, 42, Josué 56 – Krzysztof Kubica 16, 77, Lukas Podolski 37
Legia: 31. Cezary Miszta – 6. Mattias Johansson, 29. Lindsay Rose, 4. Mateusz Wieteska, 55. Artur Jędrzejczyk – 13. Paweł Wszołek, 99. Bartosz Slisz, 18. Patryk Sokołowski, 27. Josué, 39. Maciej Rosołek (78, 77. Benjamin Verbič) – 9. Tomáš Pekhart.
Górnik: 99. Grzegorz Sandomierski – 2. Przemysław Wiśniewski (80, 44. Mateusz Ziółkowski), 26. Rafał Janicki, 64. Erik Janža – 16. Dariusz Pawłowski, 8. Alasana Manneh (60, 23. Jean Mvondo), 6. Krzysztof Kubica, 10. Lukas Podolski, 17. Bartosz Nowak (71, 96. Robert Dadok), 11. Mateusz Cholewiak – 21. Piotr Krawczyk (60, 9. Higinio Marín).
żółte kartki: Jędrzejczyk – Kubica, Ziółkowski.
sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).
widzów: 16 144.
Szkoleniowcy obu ekip po meczu odpowiedzieli na pytania dziennikarzy:
Aleksandar Vukovic (trener Legia Warszawa):
Ważne zwycięstwo za nami. W szatni powiedziałem, że osobiście to najważniejsza wygrana w moim życiu. Dzisiaj nie zapewniliśmy sobie utrzymania w lidze matematycznie, ale wygląda na to, że już nic nam nie grozi. Dla mnie to o wiele ważniejsze niż cokolwiek innego, co przeżyłem już z tym klubem. Nie chciałem katastrofy. Sam się na to pisałem. Jesteśmy bliscy, żeby stwierdzić, że tej katastrofy nie będzie. Jako zawodnicy i sztab trenerski wiemy, co przechodziliśmy przez cały ten czas.
Mecz mógł podobać się wszystkim. Może niekoniecznie mnie, gdy zbyt dużo działo się pod naszą bramką. Powinniśmy zamknąć ten mecz i trzymać go pod kontrolą. Górnik doskakiwał, ale koniec końców wygraliśmy. Ciężar gatunkowy był bardzo duży. Nie chciałem tego mówić zawodnikom. Chcieliśmy uniknąć nerwowej końcówki. Wielkie gratulacje dla drużyny. Długo nie robiłem zmian z tego powodu, że pierwszy raz praktycznie od meczu z Lechią mogliśmy wystąpić w optymalnym składzie. W bramce pojawił się tylko Cezary Miszta. To też jest wymowne. Zagraliśmy dobrze w defensywie, a straciliśmy trzy bramki. Jeżeli mamy w zespole Pawła Wszołka, Artura Jędrzejczyka i innych zdrowych zawodników, to jakość drużyny jest o wiele większa.
Ja jestem twórcą powiedzenia: „W Legii nigdy nie jest tak źle, jak się mówi i nigdy nie jest tak dobrze, jak się mówi”. Uświadomiłem sobie, że jest jeszcze jedno powiedzenie – w Legii jest jeszcze gorzej, niż się mówi. W pewnym momencie doszło do mnie, co nam grozi i jak duże jest niebezpieczeństwo. Do momentu rywalizacji z Wartą Poznań wszystko było bardzo optymistyczne. Drużyna dobrze pracowała na zgrupowaniu. Gdy przyszła porażka zobaczyliśmy, że ciężar gatunku jest zdecydowanie większy, niż w przypadku innych klubów. Nie wiedziałem tez jakie będą okoliczności tego, że trenerem Legii jestem tylko do końca sezonu, o czym wszyscy wiedzieli. Nigdy nie będę żałował decyzji o powrocie do Legii. Ten klub dał mi tyle, co nikt inny. Wiedziałem, że musze mu pomóc. Najbardziej jednak chciałem uniknąć katastrofy. Duże podziękowania dla wszystkich, którzy ciężko tu pracują. Musimy wygrać dwa ostatnie mecze. Uważam, że utrzymanie się z Legią będzie ważniejsze niż mistrzostwo. Sytuacja była bardzo trudna, dlatego to jest cenniejsze.
Nie rozluźniałem się w żadnym momencie. Chciałem cały czas grać dalej. Dziś pierwszy raz przed meczem dziennikarz Canal+ pytał, czy walczymy o utrzymanie. Wcześniej każdy brał to za rzecz pewną. Przegraliśmy dwa spotkania w kuriozalny sposób, będąc drużyną lepszą – z Piastem i Pogonią. Ze Stalą zagraliśmy o wiele gorzej, ale przeszkodziły nam kontuzje. Teraz przed nami ostatnie dwa spotkania, które chcemy wygrać. To moja osobista sprawa. Utrzymałem zespół i co dalej? Będziemy chcieli zdobyć jeszcze sześć punktów. Mam nadzieję, że zespół będzie zdrowy i będziemy w stanie powalczyć o dwa zwycięstwa.
Dziś nie było widać tak dużej presji w drużynie. Ja sam starałem się nie wprowadzać piłkarzy w takie myślenie, że rywalizacja z Górnikiem jest „o wszystko”. To nie pomaga. Na pewno po zwycięstwie jesteśmy dużo spokojniejsi. To czego się obawiam – brak koncentracji. Właśnie to decydowało o utracie punktów w starciu z Pogonią i Piastem. Zobaczymy, jak do tego podejdą zawodnicy. Moją rolą jest to, żeby odpowiednio przygotować piłkarzy pod ostatnie dwa starcia. I to zamierzam zrobić.
Jan Urban (trener Górnika Zabrze):
Lepiej ten mecz nie mógł się Legii ułożyć. Szybkie dwie bramki i mimo prób odrobienia strat, to nie było momentu, w którym poczułbym, że jesteśmy blisko zwycięstwa. Legia była agresywniejsza, pewniejsza i wygrała zasłużenie.
Zbyt łatwo straciliśmy bramki. Legia przystąpiła do tego meczu bardzo agresywnie i z pełną koncentracją. Mecz ułożył się gospodarzom od początku bardzo dobrze. To my daliśmy Legii strzelić te gole. W drugiej odsłonie warszawianie kreowali swoje sytuacje, ale my także się otworzyliśmy. Z takich prezentów Legia po prostu będzie korzystała.