W niedzielny wieczór o godz. 18:00 w Lanxess Arenie w Kolonii rozpoczął się finał Champions League w piłce ręcznej. Po raz drugi z rzędu wystąpił w nim polski zespół Barlinek Industria Kielce. Rok temu w rzutach karnych uległ słynnej Barcelonie, w tym roku mierzył się z SC Magdeburg.
Polacy do przerwy prowadzili 15:13, w pewnym momencie drugiej części meczu nawet 18:14, ale w 47 minucie z dziennikarskiej loży doszły dramatyczne wiadomości. Polski dziennikarz z kieleckiej redakcji zasłabł. Mecz przerwano na kwadrans, a w tym czasie udzielano pomocy mężczyźnie i przetransportowano go do szpitala.
Po wznowieniu gry Kielczanie byli już innym zespołem. Na 7 minut przed końcem niemiecki zespół doprowadził do remisu 22:22 i odtąd zespoły szły „łeb w łeb”, kończąc regulaminowy czas gry remisem 26:26. Mimo wielu szans, Barlinek o jedną bramkę był słabszy (29:30) i znów puchar przeszedł obok zawodników z Kielc.
To niestety nie był koniec emocji tego wieczoru. Po pewnym czasie ze szpitala dobiegła wiadomość o śmierci dziennikarza Pawła Kotwicy, mocno związanego z kieleckim zespołem.
SC Magdeburg – Barlinek Industria Kielce 30:29 (13:15, 26:26)
Magdeburg: Portner, Jensen – Meister, Chrapkowski, Musche, Kristjansson, Petersson, Hornke, Weber, Mertens, Saugstrup, O’Sullivan, Bezjak, Smits, Damgaard i Bergendahl
Kielce: Wolff, Kornecki, Błażejewski – Sanchez-Migallon, Olejniczak, Wiaderny, Kounkoud, Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Karacić, Moryto, D. Dujshebaev, Gębala, Karaliok i Nahi
Sędziowali: Bojan Lah i David Sok (Słowenia)