Emilka Wilk urodziła się z ciężką wadą serca. Jej jedyną szansą na przeżycie jest operacja w Stanach Zjednoczonych, która będzie kosztować kilka milionów zł. Rodzina dziewczynki założyła zbiórkę na portalu siepomaga.pl. Wspierają ją znajomi, lokalne środowisko, a także ludzie dobrej woli z całego kraju.
U Emilki wykryto ciężką wadę serca: zespół Fallota, atrezja zastawki tętnicy płucnej, pień płucny i tętnice płucne skrajnie hipoplastyczne. Dla rodziców ta diagnoza zabrzmiała jak wyrok.
„Musicie się na to przygotować, przed wami ciężki czas”
W opisie zbiórki rodzina zrelacjonowała wstrząsającą wiadomość o chorobie dziewczynki:
W 22 tygodniu ciąży dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka Emilka ma wadę serca. Płacz, niedowierzanie, złość, ale też nadzieja – to uczucia, które są z nami do dziś. Chcieliśmy wierzyć, że wada będzie mała… W końcu co setne dziecko w Polsce rodzi się z wadą serca, której często nawet nie trzeba operować, wystarczy stała kontrola! Niestety, nie w naszym przypadku… Na kolejnych badaniach usłyszeliśmy informację, która zburzyła nasz świat…
Emilka urodziła się w 39 tygodniu, była stabilna, więc mogłam ją potrzymać i przez chwilę przytulić. Następne dni pamiętam jak przez mgłę. Bólu, jaki przeżywa matka, która nie może być z własnym dzieckiem po urodzeniu, nie da się opisać. Morze wylanych łez, bezsilność, strach, świadomość, że moje dzieciątko śpi samo, bezbronne, gdzieś tam na sali szpitalnej w otoczeniu pikających monitorów i wijących się kabli…
Okazało się, że Emilka jest bardzo silna, żyje dzięki „mapkom”, które wytworzył sobie jej organizm i zaopatruje płuca w tlen. Dzięki nim oddycha i się nie dusi, jednak wraz ze wzrostem Emilii „mapki” będą zanikać, a nasza córcia będzie siniec! Będzie się dusić, nie będzie w stanie wykonać podstawowych czynności… Czeka ją życie w męczarniach…
Operacja, która miała się odbyć zaraz po urodzeniu, została odłożona na później, dlatego mogliśmy wziąć Emilkę do domu na 4 tygodnie. To był najcudowniejszy, ale zarazem najbardziej stresujący czas w naszym życiu.
Wada serca córeczki jest bardzo ciężka. W Polsce czeka ją operacja za operacją, która przedłuży jej życie i cierpienie, ale nie wyleczy nigdy do końca. Jedyna klinika na świecie, która rekonstruuje mniejsze tętnice płucne, bez których Emilka nie będzie miała szans przeżycia, znajduje się w Stanford w USA.
23 listopada rodzice otrzymali kosztorys operacji w Stanford, która uratuje życie Emilki:
Klinika w Stanford wystawiła nam fakturę na ponad 6 milionów złotych za samą operację. Do tego dochodzi zabieg cewnikowania serca oraz niezbędny lotniczy transport medyczny. Jesteśmy załamani…
Nie ukrywamy, liczyliśmy na mniej….. Jednak tak wysoka cena oznacza tylko jedno – wada serduszka Emilki jest bardzo skomplikowana!
Emilka powinna najpóźniej za 5 miesięcy znaleźć się w Stanford! Mamy tak mało czasu na zabranie gigantycznych pieniędzy! Dla nas życie córeczki jest bezcenne. Ale jak mamy za nie zapłacić, skoro zostało wycenione, jak zdobyć taką kwotę, by zapłacić za operację…?
Będziemy walczyć o nasz mały cud, nasz mały skarb, do utraty sił. Mimo bólu i cierpienia, jakie ma już za sobą, Emilka jest radosnym dzieckiem, cieszy się z każdej sekundy na tym świecie. Ona tak bardzo chce żyć!
Walczymy o ciebie, córeczko – razem ze swoją siostrą będziesz cieszyła się życiem!
A Was wszystkich drodzy Przyjaciele prosimy, bądźcie z nami, wpłacajcie, udostępniajcie naszą zbiórkę, jak najwięcej ludzi musi dowiedzieć się o naszej dzielnej Emilce. Tylko tak nasza córeczka ma szansę przeżyć… Prosimy, nie pozwólcie jej umrzeć…
Przyjaciele rodziny nie pozostali obojętni na ten apel. Na Facebooku pojawiła się grupa licytacyjna pod nazwą „Ratujmy serce Emilki – licytacje”. Lokalne środowiska organizują liczne kiermasze i zbiórki pod kościołami.
Brakuje jednak nadal prawie 6 milionów.
Akcję #RatujmySerceEmilki można śledzić na bieżąco na stronie prowadzonej przez rodziców dziewczynki:
https://www.facebook.com/emilkoweserce
Nie bądź obojętny. Wesprzyj zbiórkę: